Westiarki w USA
W 1970 roku nadarzyła się okazja otwarcia domu w USA. Przebywająca w Zarębach Kościelnych s. Zofia Więsik, zaprzyjaźniła się z gospodynią księdza proboszcza, posiadającą rodzinę w USA. Za jej pośrednictwem ustalono, że krewna, pani Zofia Werczyńska, przyśle zaproszenie dla sióstr na przyjazd do New Jersey w USA. Westiarki miały podjąć pracę w sanktuarium maryjnym w Doylestown w stanie Pensylwania, zwanej „amerykańską Częstochową”. Zaproszenie zostało przysłane dla s. Zofii Więsik i s. Heleny Załęckiej. Jednak s. Zofii odmówiono wydania paszportu, dlatego też w grudniu 1970 roku do USA popłynęła statkiem „Batory” tylko s. Helena Załęcka
We wrześniu 1971 roku, m. Eufemia Knapik zwróciła się z prośbą do ks. Prymasa o pozwolenie na wyjazd do USA s. Krystyny Malinowskiej. W uzasadnieniu czytamy: (...) projektowany wyjazd Siostry wiąże się z powzięciem decyzji co do ewentualnego zorganizowania placówki naszego Zgromadzenia w Stanach Zjednoczonych. Z tą też bowiem myślą została wysłana już wcześniej w grudniu ub. roku inna profeska, siostra Helena Załęcka, która obecnie przebywa w Filadelfii.
Ks. kardynał. Stefan Wyszyński przychylił się do prośby m. Eufemii. Po załatwieniu wszelkich formalności s. Krystyna Malinowska 1 października 1971 roku wyjechała do USA. Po przyjeździe do USA s. Krystyna udała się do pani Zofii Werczyńskiej mieszkającej w New Jersey, która już rok wcześniej wystosowała zaproszenia dla sióstr, z którego skorzystała s. Helena Załęcka, wyjeżdżając do USA w grudniu 1970 roku i korzystając z pomocy swojego brata, o. Mariana Załęckiego, paulina, wyjechała do Filadelfii. Zamieszkała w domu wdowy polskiego pochodzenia i pracowała w pracowni hafciarskiej.
S. Krystyna podjęła pracę w bibliotece uniwersyteckiej i rozpoczęła naukę języka angielskiego. Nie od razu jednak udało się otworzyć w USA placówkę. W celu wyjaśnienia dalszej ich sytuacji w USA Zarząd Zgromadzenia w lipcu 1973 roku postanowił wysłać do USA s. Annę Załęcką, dokąd udała się w maju 1974 roku, zatrzymując się u brata, o. Mariana Załęckiego. W USA poznała ks. Zdzisława Peszkowskiego, pracującego wśród Polonii i widzącego potrzebę działalności sióstr w tym środowisku. Potwierdzał to także ks. biskup Artur Krawczak z Detroit.
W lipcu 1974 roku m. Eufemia, w imieniu Zarządu Zgromadzenia, zwróciła się z prośbą do ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego o pozwolenie na założenie domu w Detroit, na co ks. Prymas wyraził zgodę. W listopadzie 1974 roku ks. biskup Artur Krawczak przebywał w Polsce i przeprowadzał rozmowy dotyczące podjęcia pracy wśród Polonii w USA przez siostry westiarki. W ich wyniku oficjalnie zaprosił siostry do swojej diecezji. Na temat pobytu ks. biskupa Artura Krawczaka w Polsce i założeniu domu w Detroit 12 listopada 1974 roku zamieszczono artykuł w „Słowie Powszechnym”, w którym czytamy: (...) w październiku przebywali w Polsce sufragani z Detroit, ks. bp Artur Krawczak, Amerykanin polskiego pochodzenia oraz ks. bp Walter Schoenherr. W czasie pobytu w naszym kraju księża biskupi spotkali się z zarządem generalnym Zgromadzenia Sióstr Westiarek Jezusa. Wizyta ta dotyczyła głównie założenia domu tego zgromadzenia w Detroit, na co wyraził zgodę tamtejszy ordynariusz, ks. kard. J.F. Dearden. W czasie spotkania omówiono techniczne sprawy związane z wyjazdem sióstr. Mają one podjąć pracę wśród Polonii, opiekując się przede wszystkim osobami starszymi i samotnymi.
Załatwianie formalności związanych z wyjazdem opóźniło znacznie wyjazd sióstr. Dopiero 2 kwietnia 1976 roku trzy siostry: Janina Stępień, Krystyna Piencek, Natalia Kwiatek odpłynęły statkiem „Batory” do Montrealu. Na siostry czekała s. Krystyna Malinowska – razem udały się autobusem do Detroit. Przyjazd sióstr został zauważony przez polską prasę, a szczególnie przez „Dziennik Polski”. Przybyciu sióstr do Detroit poświęcił dwa artykuły, które ukazały się 22 i 29 kwietnia 1979 roku. W jednym z nich czytamy: (…)Cztery z nich przybyły w Wielki Piątek, dnia 16 kwietnia, do Detroit dzięki wyłącznym staraniom ks. biskupa Artura Krawczaka, auksyliariusza Archidiecezji Detroickiej i za aprobatą kardynała Deardena. Przybycie polskich zakonnic jest pierwsze od przeszło stu lat, kiedy wielki działacz i jeden z największych Polaków Polonii Amerykańskiej (…) sprowadził Felicjanki. Przyjechały więc Westiarki, które odpowiedziały na zew i prośbę biskupa Krawczaka (…) Jego marzenia i zamiary spełniły się w dzień Męki Pańskiej Roku 1976, gdy z radością w towarzystwie kilku osób oraz dwóch sióstr Felicjanek i ks. Tadeusza Błaszczyka (…) powitał długo oczekiwanych, miłych gości.
Ks. biskup Krawczak umieścił siostry u felicjanek w parafii Matki Bożej Królowej Apostołów, a ich opiekunem uczynił ks. Franciszka Wołoszyka, który zgodnie z zaleceniem biskupa miał pomagać siostrom w napotykanych trudnościach i pośredniczyć w kontaktach z ks. biskupem. Siostry mieszkając u felicjanek, starały się zachowywać swój program dnia i żyć zgodnie z przepisami Zgromadzenia.
W grudniu 1976 roku westiarki wprowadziły się do własnego domu w Hamtramck. Poświęcił go ks. biskup Artur Krawczak, który odprawił także w kaplicy sióstr pierwszą Mszę św. W uroczystościach towarzyszył ks. biskupowi proboszcz parafii Królowej Apostołów ks. Tadeusz Błaszczyk i ks. Franciszek Wołoszyk.
Westiarki opiekowały się osobami starszymi i chorymi na terenie trzech parafii polskojęzycznych pod wezwaniem: Królowej Apostołów, św. Floriana i Przemienienia Pańskiego.
Troszczą się także o kościoły w polskich parafiach podejmując pracę jako zakrystianki.
Zgromadzenie założyło kolejny dom w Sunny Hills na Florydzie w USA. Na kapitułę w 1983 roku, jako delegatka sióstr z USA, przyjechała s. Krystyna Malinowska. Przedstawiła ona w imieniu ks. Franciszka Wołoszyka propozycję podjęcia przez siostry pracy w wybudowanym przez niego domu na Florydzie. Pierwotnie dom ten był pomyślany jako dom dla księży emerytów. Jednak koncepcja uległa zmianie i stał się domem opieki dla chorych. Zgromadzenie ustosunkowało się pozytywnie do prośby ks. Franciszka Wołoszyka i w październiku 1983 roku s. Krystyna Malinowska udała się do jeszcze nie całkowicie wykończonego domu.
Pierwszą pacjentką była pani Franciszka Wróblewska, która przyjechała do Sunny Hills w marcu 1984 roku. Należała do III zakonu karmelitów i bardzo pomogła w wyposażaniu placówki. Stopniowo przybywało chorych dlatego też do USA z Polski wyjeżdżały kolejne siostry.