Zgromadzenie Sióstr Westiarek Jezusa

Wszystko dla Jezusa przez Maryję

Hanka - sanitariuszka Powstania Warszawskiego

s.Hanna Trzecińska

W sierpniowe i wrześniowe dni 70 lat temu Warszawa walczyła samotnie na oczach całej Europy z niemieckim okupantem. Setki młodych ludzi poszło w bój by walczyć o wolność Warszawy, o wolność Polski. Powstanie Warszawskie to największa bitwa II wojny światowej. Pozbawiona obiecanej pomocy z zewnątrz, kładąca się w gruzy, płonąca Warszawa walczyła do końca z przeważająca potęgą wroga. Warszawskie dzieci ginęły w okopach, kwiat warszawskiej młodzieży oddawał swoje życie w obronie „niezwyciężonego miasta”. Walczono do końca z nadzieją, chociaż wbrew nadziei. Krzysztof Kamil Baczyński pisał:

 

„Byłeś jak wielkie, stare drzewo

Narodzie mój jak dąb zuchwały…

Jęli Ci ciało w popiół kruszyć,

By wydrzeć Boga z żywej duszy,

I otoś stanął sam, odarty

Jak martwa chmura za kratami.”

Wśród wielu warszawskich dziewcząt biorących udział w powstaniu była również nasza siostra Hanna Trzecińska. Walczyła w batalionie PARASOL i miała pseudonim Ewa Wiśniewska. Swoją konspiracyjną działalność młoda Hania rozpoczęła w 1941 r. zachęcona przez dyrektorkę gimnazjum, do którego uczęszczała. W szeregach Armii Krajowej pracowała jako łączniczka. W swoim grubym, złocistym i długim warkoczu przenosiła informacje z punktu do punktu. W czasie jednej z takich akcji w 1943 r. została zatrzymana przez Niemców i osadzona w Komendzie Gestapo przy Al. Szucha. Stąd rzadko się wychodziło. W trakcie przesłuchania, Hania świadoma przenoszonych informacji, poprosiła o wyjście do toalety. Jakimś cudem pozwolono jej. W toalecie wyciągnęła wplecione w warkocz meldunki i spuściła je z wodą. Wzbudziło to podejrzenie Niemców, została za to bardzo pobita.

„Wiedziałam co będzie, gdy coś znajdą. Narażałam siebie i innych. Z ufnością westchnęłam: Matko Boża ratuj-to nie jest moja sprawa ale nas wszystkich.”

Na Szucha przebywała dwa tygodnie. Ucieczkę zorganizował dziadek, który dowoził na Szucha pieczywo. Została wywieziona w worku na śmieci. Za umożliwienie ucieczki swojej wnuczki musiał zapłacić 38.000 zł. To była wtedy duża kwota. Potem dziadek często żartował mówiąc do niej: Ty moje 38.000 zł.

Na pół roku przed wybuchem powstania młoda Hanka jako Ewa Wiśniewska zgłosiła się do udziału w zbrojnym zrywie przeciw okupantowi. Wraz z innymi dziewczętami z AK została przeszkolona na sanitariuszkę. Szkolenie odbywało się w Szpitalu przy ul. Szaserów. Miała wtedy 17 lat. Dwa tygodnie przed wybuchem powstania w Kościele oo. Marianów odbyło się zaprzysiężenie przyszłych uczestników warszawskiego zrywu. Spotkaniu przewodniczył o. Zygmunt Trószyński.

Dzień przed wybuchem powstania Hania zostaje wezwana na swój punkt zgrupowania u ss. Zmartwychwstanek na Żoliborzu. Następnego dnia tj. 01.08.1944 r. o godz.1700 rozpoczęło się Powstanie Warszawskie. Z biało-czerwoną przepaską na rękawie z napisem AK Hanka jak setki innych młodych ludzi rozpoczęła swój bój o Warszawę, o Polskę.

„Byliśmy gotowi na wszystko. Wychodząc z domu nie mówiłam dokąd idę. Żegnając się z babcią usłyszałam pytanie: Dokąd ty idziesz dziewczyno? Odpowiedziałam: Tam, gdzie mnie wzywają.”

Już o godz. 1730, na Żoliborzu przy straży pożarnej, udzielała pierwszej pomocy medycznej. A potem to już dnie i noce spędzone na opatrywaniu rannych. Środki opatrunkowe i wszelkie pomocne środki, dla sanitariuszek zgrupowania Hani, znajdowały się w szpitaliku ss. Zmartwychwstanek. Już przed wybuchem powstania każda sanitariuszka przygotowywała swoje medyczne zaplecze. Sanitariuszki szły tam gdzie były potrzebne, gdzie kierowało je dowództwo batalionu. Krwawe walki toczyły się na Starym Mieście. Brakowało tam sanitariuszek. Wraz z pięcioma innymi sanitariuszkami została tam skierowana Hanna. Z Żoliborza na Stare Miasto szły kanałami. Idąc zastanawiały się co będzie na górze, czy nie wyjdą wprost na Niemców.

„W kanałach spotkałam o. Kordeckiego. Spojrzał na mnie i powiedział: Hanka, jak ty wyglądasz? Zapytałam: A ojciec jak wygląda?”

Hania (pierwsza z prawej)  i jej koleżanki sanitariuszki

Kanałami doszły do ul. Potockiej. Była już prawie noc więc przenocowały w kościele oo. Marianów, aby rano „już po wierzchu” przedzierać się na Starówkę. Tu trwała ostra walka. Niemcy jednorazowo wyrzucali 12 bomb o dużej sile rażenia.

„Nie można było nadążyć w opatrywaniu rannych, których po udzieleniu pierwszej pomocy znosiłyśmy do piwnic, tam ich opatrywałyśmy. Potem zostawiałyśmy ich pod opieką ludności cywilnej i dalej ruszałyśmy do akcji.”

Wkrótce zaczęło brakować środków opatrunkowych, więc darto prześcieradła i koszule na bandaże. Brakowało czasu na sen, a jedzenie to suchy prowiant otrzymany od ludzi. Na Starym Mieście Hanka była do końca powstania. Mijały sierpniowe a potem wrześniowe dni i coraz trudniej było utrzymać swoje pozycje. Już z początkiem września gen. Leopold Okulicki depeszował do Londynu, że pomoc z zachodu jest znikoma a sytuacja powstańców krytyczna.

„Byliśmy przygotowani na kapitulację, bo wiedzieliśmy, że Zachód nie przychodzi z obiecaną pomocą. Zastanawialiśmy się dlaczego? Czuliśmy żal, bo oddawaliśmy życie a nikt o nas nie pamiętał. Europa o nas zapomniała. Ale czuliśmy, że warto walczyć do końca. Dla dobra sprawy warto było narażać swoje młode życie. Czuliśmy psychiczną i duchową siłę.

Po upadku powstania Niemcy „pędzili” ludność Warszawy do przejściowego obozu w Pruszkowie. Tu także znalazła się sanitariuszka Hanka. Bóg pozwolił jej w obozie odnaleźć babcię i dziadka.

„Przez cały czas powstania nie wiedziałam co dzieje się z moją rodziną. Tu w Pruszkowie nasze spotkanie było rozrzewniające. Babcia płacząc mówiła: - Dziecko coś ty zrobiła? Odpowiedziałam: - Nic nie zrobiłam, poszłam walczyć aby było lepiej.”

Z Pruszkowa została przewieziona do obozu przejściowego w Krakowie, skąd po 2 miesiącach udało się jej uciec. Do Warszawy wróciła w 1945 r. gdzie kontynuowała przerwaną przez wojnę naukę w Prywatnym Żeńskim Gimnazjum Krawieckim Stowarzyszenia „Nauka i Praca” w Warszawie. Naukę ukończyła złożeniem egzaminu na czeladnika krawiectwa damskiego.

Hania Trzecińska

W 1947 r. dwudziestoletnia wówczas Hanna Trzecińska wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Westiarek Jezusa. W Zgromadzeniu uzyskała Dyplom Mistrza w dziedzinie hafciarstwa  oraz  pełniła wiele odpowiedzialnych funkcji. Była radną generalną, przełożoną w kilku wspólnotach oraz wieloletnią kierowniczką Pracowni Haftów Artystycznych w Warszawie. Współpracowała z Cechem Rzemiosł Różnych w Warszawie, gdzie była członkiem komisji egzaminacyjnej z haftu artystycznego ręcznego i rzeczoznawcą z prac haftowanych. Ministerstwo Kultury i Sztuki przyznało jej Dyplom Honorowego Mistrza Rzemiosła Artystycznego a w 1980 r. uchwałą Rady Państwa odznaczona została Srebrnym Krzyżem Zasługi. Wielokrotnie brała udział w organizacji wystaw z okazji Dni Kultury Chrześcijańskiej. Pod jej kierownictwem w pracowni sióstr zostało wykonanych szereg cennych prac dla kościoła, szkół oraz różnych instytucji i organizacji, za które otrzymywała wiele wyróżnień, medali, dyplomów w uznaniu wysokiego poziomu artystycznego wykonanych prac. Odeszła po wieczną nagrodę do Pana 27.08. 2009 r.

Po latach s. Hanna zapytana co dawało jej siłę w te trudne, krwawe dni powstania powiedziała:

„Idąc do powstania zaufałam Matce Bożej Częstochowskiej. Siłę do walki i przetrwania dawało mi uczestnictwo we Mszy św. Na Żoliborzu Msza św. odprawiana była u ss. Zmartwychwstanek. Na Starym Mieście, jeśli była taka możliwość, to w kościele garnizonowym a potem w piwnicach. Moje powołanie do służby Bogu utrwaliło się w powstaniu. Patrząc na ludzkie cierpienie, na śmierć, w ogniu walki myślało się o Bogu.”

 s. Grażyna

s. Hanna

 


s.Hanna

 

Galeria prac

Strony parafialne ISP Platforma: ISP 3.21.0
by strony-parafialne.pl
Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
39 0.055124998092651